Dlaczego smycz typu flexi może więcej szkodzić niż pomagać?
- Patrycja Kozłowska
- 30 cze
- 2 minut(y) czytania
Smycz typu flexi, czyli automatyczna smycz z mechanizmem zwijającym, to wynalazek, który zyskał ogromną popularność wśród opiekunów psów. W teorii – pies ma więcej swobody, a człowiek wygodę. W praktyce? Często więcej problemów niż pożytku. Choć może wyglądać niegroźnie, jej regularne używanie niesie za sobą szereg zagrożeń – zarówno dla psa, jak i jego opiekuna.

1. Brak kontroli nad psem
Smycz flexi potrafi rozwinąć się nawet na 8–10 metrów. Tyle wystarczy, żeby pies zniknął z pola widzenia, podbiegł do obcego psa, dziecka, kota czy wbiegł na jezdnię… zanim zdążysz w ogóle zareagować. Przycisk blokujący długość często działa z opóźnieniem, a sam mechanizm nie daje poczucia realnego panowania nad sytuacją.
2. Utrwalanie ciągnięcia na smyczy
Psy uczą się przez skojarzenia. Jeśli każdy krok do przodu „rozciąga” smycz i daje więcej swobody, pies bardzo szybko uczy się, że ciągnięcie = sukces. A potem dziwimy się, że nie da się spacerować na luźnej smyczy. Smycz flexi dosłownie nagradza za ciągnięcie.
3. Ryzyko urazów – fizycznych i psychicznych
Dla psa: nagłe zatrzymanie smyczy przy pełnym rozpędzie to ryzyko urazu szyi, kręgosłupa, stawów. Zwłaszcza przy używaniu obroży zamiast szelek.
Dla opiekuna: cienka linka może owinąć się wokół palców, nadgarstka czy nogi i powodować poważne przecięcia lub oparzenia. Internet zna też przypadki złamań i wybitych barków u ludzi, którzy „próbowali złapać psa na flexi”.
4. Poczucie fałszywego bezpieczeństwa
Opiekun trzyma smycz, więc „ma kontrolę”, prawda? Nie do końca. Smycz flexi często uczy nas rozluźnienia i braku czujności. W efekcie pies może:
podbiec do agresywnego psa, wywołując konflikt,
zjeść coś z trawnika, zanim zdążymy zareagować,
przestraszyć przechodnia lub rowerzystę,
wejść na jezdnię, bo „miał tylko 8 metrów smyczy”.
5. Brak komunikacji i relacji
Spacer na flexi często sprowadza się do tego, że pies idzie swoje, opiekun swoje. Nie ma kontaktu wzrokowego, nie ma współpracy, nie ma wspólnego rytmu. A przecież spacer to nie tylko wypróżnianie – to budowanie więzi i wspólnego doświadczenia.
Kiedy (jeśli w ogóle) warto używać smyczy typu flexi?
Są sytuacje, w których smycz automatyczna może się sprawdzić – np. u bardzo małego, spokojnego psa na otwartym, pustym terenie, gdzie nie ma innych psów, ludzi ani zagrożeń. Ale i wtedy lepiej rozważyć linkę treningową: bez mechanizmu, bez naprężenia, z większą kontrolą.
Alternatywa? Spacer na luźnej, klasycznej smyczy
Najlepszym wyborem jest:
tradycyjna smycz (np. 2–3 metrowa przepinana),
linka treningowa na otwartych przestrzeniach,
szelki typu guard zamiast obroży,
i oczywiście… praca nad chodzeniem na luźnej smyczy.
Spacer nie musi być ciągłą walką. Może być spokojny, bezpieczny i przyjemny – dla obu stron smyczy. 🐾

Komentarze